Oblizałam wargi z krwi i ziewnęłam. Rozejrzałam się bo żłobku. Za parę dni opuszczę go, zostanę terminatorką! Na samą myśl o tym, dostawałam zimnych dreszczy. Będę się nazywać Owlpaw! A moje wojownicze imię? Może Owlbeak? Owlfeather? Tyle propozycji! Wyjrzałam ze żłobka. Byłam już duża, i mogłam wychodzić z niego, ale miałam trzymać się blisko. A gdyby tak... Mama zajadała się swoją porcją. Ostrożnie postawiłam łapę na trawie. Potem kolejną, jeszcze jedną. I puściłam się biegiem po obozie. Ledwie wybiegłam, wpadłam na coś. Oszołomiona spojrzałam w górę. Moim oczom ukazał się czarny jak noc kocur. Nie wyglądał na kogoś, kto lubi bawić się z uciekinierami. Spojrzał na mnie surowo, a ja wypaliłam pierwsze lepsze kłamstwo, jakie przyszło mi do głowy.
- Taty szukam!
- Huh? Nie wyglądasz jeszcze na terminatora.
- Y... Będę nim za... za... kilka dni! - rzuciłam szybko i wycofałam się do tyłu.
Yrgh. W moim klanie muszą być takie straszne koty? Kiedy oddaliłam się już wystarczająco, rozejrzałam się. Legowisko lidera nietrudno było zobaczyć. Większe było tylko miejsce, gdzie sypiali wojownicy, ale za to nie takie majestatyczne. Pokłusowałam do wejścia. Tata mnie rozpozna? To chyba jasne. Mama mówi często, że jestem do niego podobna. Nastroszyłam sierść, kiedy usłyszałam szelest liści. Po chwili z mroku wychylił się potężny, umięśniony kot. Jego zielone oczy spojrzały na mnie, a ja poczułam, jak duma we mnie topnieje. Ale on uśmiechnął się tylko.
- Owlkit, czy ty nie jesteś za mała na takie wycieczki?
- Tata? - wydukałam tylko.
Wolfstar stłumił w sobie śmiech i złapał mnie delikatnie za kark.
- Tato, ja niedługo zostanę terminatorką! Będę walczyć, a ty mnie łapiesz jak małego kociaczka! - pyskowałam.
- A skąd taka pewność, że niedługo?
Rozejrzałam się po łące. Nie wyglądała jakoś groźnie. Jeśli taka jest reszta świata, to największym zagrożeniem na świecie jest chyba rozwścieczona mama.
<Ktuś? :D>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz